Drugi tydzień za mną. Ponieważ weekend zapowiadał się pracowicie długie wybieganie nastąpiło w piątek.
Tydzień 2 (1-7 czerwca 2015)
Na początku tygodnia przez myśl przeszła idea powtórzenia mocnego tygodnia, który 2 lata temu udało się wykonać na obozie w Tatrach, wtedy kilometraż wyniósł 176 km w tym 2 długie wybiegania, jedne zawody, jeden trening tempowy i sporo zajęć ogólnorozwojowych.
Życie jednak pokazuje, że obóz to obóz i ciężko to powtórzyć w warunkach normalnej pracy stąd tydzień dobry ale już dostosowany krótko mówiąc do życia. Najważniejsze założenie tygodnia czyli dopilnowanie długiego wybiegania z podbiegami 3 km zostało zrealizowane. Trzeba przyznać, że realizowanie tego typu treningów przy normalnym trybie dnia a co za tym idzie regeneracja są wymagające. Na kolejny tydzień planuję podobny kilometraż również z przynajmniej jednym długim wybieganiem a jeśli wszystko będzie sprzyjać - długie wybieganie ok. 75km będzie podczas ultra w Puszczy Zielonce co przy utrzymaniu w tygodniu niezłego kilometrażu powinno zaowocować udanym tygodniem jeśli chodzi o objętość.
Tydzień drugi wyszedł 144,5 km
PN - 15,5 km (w tym druga połowa po 4:20)
WT - 25 km w tym 10 x 350m podbieg
Śr - 17,5 km spokojne
Czw - 20,5 km (rano rozruch 5,5 km , wieczorem 15km)
PT - 34 km (temp. 32 C ,w tym podbieg 2x 3km)
SB - 16 km
ND - 16 km
Razem: 144,5 km.
Na długie wybieganie wybrałem się na Dziewiczą Górę gdzie powtórzyłem 2x podbieg o długości 3km w temperaturze 32 C.
Wycieczka zrobiona. Wyszło 34 km. Teoretycznie mógłbym ciągnąć do 37-38 km ale treningi przy normalnym trybie życia nakładają się więc trzeba słuchać organizmu. Słońce doszło do 32 C i kolejny raz uświadomiło, że bieganie w upale jest dużo trudniejsze. Przy odwodnieniu bieg może przejść w człapanie. Tempo dzisiaj nie było istotne. Przyznam, że wbiegnięcie 3km z dołu na Dziewiczą Górę, powrót a następnie druga runda na Dziewiczą i kolejny powrót były wymagające tj perspektywa by cofnąć się 3km na górkę gdy ma się na wyciągnięcie dłoni drogę powrotną. Tempo głównie około 5:15/km a całość spowolniło w sumie 6 km podbiegu. Zużyłem w sumie około 1,5 L wody i węglowodanów + baton + żel. Podsumowując w słońcu to jest rzeźbienie ;-)
Ps. ostatnie 7 dni tj od soboty do piątku = 157,5 km